Jakość nad ilość, czyli podsumowanie kadry Lecha 

Trwający wiele miesięcy sezon powoduje wahania formy u wielu, nawet tych czołowych – zawodników. Niektórzy brylują na początku, by następnie spuścić z tonu, a inni potrzebują więcej czasu do wskoczenia na właściwe tory. Szczególne pochwały należą się graczom, którzy przekładają dobrą formę z poprzednich rozgrywek na następne i przez kilka kolejnych lat stanowią o sile zespołów. W większości ekip naturalny jest napływ nowych zawodników kupionych przez klub, wracających z wypożyczeń i pochodzących z akademii. Wszystkie te procesy zaszły też w Lechu. Były wzrosty i spadki dyspozycji, nieudane transfery czy szturmująca młodzież. Do nadchodzącej kampanii są potrzebne wzmocnienia i utrzymanie ważnych ogniw gry drużyny.

Głównym zawodnikiem wyglądającym znacznie słabiej względem sezonu mistrzowskiego był Joao Amaral. Za trenera Skorży był kluczowym elementem układanki i drugim najlepszym graczem całej Ekstraklasy, a obecnie stał się dużym rozczarowaniem i jego odejście jest niemal przesądzone. Żegnający się Rebocho był mniej efektowny względem przeszłości i miewał problemy ze zbyt dużymi obciążeniami, ale zazwyczaj prezentował stały solidny poziom. 

Pozostali zawodnicy będący ważnymi postaciami drużyny mistrzowskiej utrzymali duży wkład w grę. Mikael Ishak znów nie zawiódł i dołożył kolejne ważne bramki, w czym w drugiej  części sezonu przeszkodziła mu choroba. Cała trójka pomocników – w szczególności Jesper Karlstrom prezentujący poziom przerastający ligę – poradzili sobie z europejskimi przeciwnikami i znacznie pomagali przy akcjach ofensywnych.  Antonio Milic był prawdziwym liderem defensywy. Lubomir Šatka i Bartosz Salamon, gdy grali też prezentowali przyzwoity poziom. Z tylnego siedzenia piłki rozgrywał Joel Pereira, tak jak przyzwyczaił do tego w zeszłych rozgrywkach, a dodatkowo dołożył lepszą grę obronną. Poziom w bramce trzymał Filip Bednarek, który przy niespełniających oczekiwań rywali do gry między słupkami, wielokrotnie ratował zespół i nie popełnił wielu błędów.

Dużą zasługą trenera Johna van den Broma jest zbudowanie zawodników, którzy wcześniej pełnili znacznie mniejszą rolę. Flagowym przykładem jest Kristoffer Velde. Pierwsze pół roku adaptował się i nie pełnił żadnej roli w zdobyciu tytułu. Holender mu zaufał, a Norweg poprowadził drużynę do ćwierćfinału Ligi Konferencji i znacznie pomógł na finiszu walki o brązowe medale. Michał Skóraś, wychowanek Akademii, od kilku lat występował w pierwszym zespole, jednak nie pełnił żadnej istotnej funkcji. Dopiero w zakończonym niedawno sezonie stał się prawdziwym liderem Kolejorza, co zaowocowało występami na mundialu w Katarze i wielomilionowym transferem.

Przez natłok ponad 50 spotkań trener zmuszony był do częstszego korzystania ze zmienników. Zyskał na tym Alan Czerwiński udowadniając, że bez dużej szkody zagra na kilku pozycjach. Artur Sobiech w pierwszym roku pobytu w Poznaniu praktycznie nie dostawał szans i był częściej widziany u lekarza niż na boisku. Podobnie sytuacja wyglądała w rundzie jesiennej, zmieniło się to na wiosnę, kiedy to przy problemach obu napastników dostał więcej szans na grę i mimo mocno przeciętnej gry zdobył kilka bramek. 

Barry Douglas jest najstarszym zawodnikiem Lecha. Bywały momenty, gdy jego wiek przekuwał się na słabszą grę, jednak na przestrzeni całego sezonu stał się przyzwoitym zmiennikiem Rebocho i dzięki temu Szkot otrzymał nową umowę gwarantującą pozostanie w Poznaniu na następne 12 miesięcy. Mimo wielu szans, jakie otrzymał Adriel Ba Loua, kompletnie nie potrafił ich wykorzystać i określany jest jako kolejne pudło transferowe. Klub najchętniej pozbyłby się Iworyjczyka, ale brakuje chętnych na tego zawodnika.

W zakresie transferów dałoby się zrobić znacznie więcej i lepiej. W stolicy Wielkopolski pojawiło się dwóch bramkarzy, Artur Rudko i Dominik Holec. Obaj opuszczają Poznań jako zawodnicy nie dający odpowiedniej jakości i mający na koncie błędy na wagę – często ważnych – przegranych meczów. Na podobnych zasadach przyszedł Gio Tsitaishvili. Uważany był za duży talent, jednak całkowicie nie spełnił pokładanych w nim oczekiwań i na wiosnę znacznie częściej grał w drugoligowych rezerwach niż w pierwszym zespole. Gdy okienko umożliwiające kupowanie nowych graczy się kończyło, do klubu na szybko sprowadzony został Mateusz Żukowski. Były zawodnik Lechii Gdańsk nie zaistniał w zespole Johna van den Broma i zostanie zapamiętany głównie z bardzo słabego występu przeciwko Widzewowi.

Wśród pozyskanych w mijającym sezonie zawodników znaleźli się też jakościowi gracze, którzy wydatnie pomogli osiągnąć wysokie cele. W tym gronie znaleźli się Afonso Sousa i Filip Dagerstal. Portugalczyk jako jedyny został pozyskany w ramach transferu definitywnego. Potrzebował czasu do przystosowania się do realiów, ale szczególnie na wiosnę dawał dużo na boisku i zapewnił ważne gole. Szwedzki obrońca mógł zostać wypożyczony dzięki przepisom UEFA dotyczących zagranicznych piłkarzy występujących w Rosji. Od razu stał się pewnym punktem defensywy i przez cały sezon utrzymywał dobrą formę bez popełniania wielu błędów. Dzięki swojej postawie podpisał kontrakt umożliwiający zostanie w Lechu na kolejne lata.

Już tradycyjnie ważną rolę w zespole Kolejorza pełnili młodzieżowcy. Wracający z wypożyczenia Filip Szymczak był przez Johna van den Broma chętnie posyłany do gry. Początek miał ciężki, ale z czasem prezentował się coraz lepiej. Formacja z jednym napastnikiem nie pozwalała mu na regularnie granie na nominalnej pozycji, dlatego mógł sprawdzić się też na skrzydle i jako ofensywny pomocnik. Większość rundy rewanżowej odebrała mu kontuzja. 

Filip Marchwiński nigdy nie udał się na wypożyczenie. Od kilku lat jest w klubie, jednak od dłuższego czasu zawodził i nie pokazywał swojego dużego potencjału. Holenderski szkoleniowiec szczególnie po przerwie zimowej pozytywnie na niego zadziałał. Piłkarz grał regularnie, często w podstawowej jedenastce i odwdzięczył się kilkoma golami na wagę ekstraklasowych punktów lub awansu w Europie. Pod koniec rozgrywek przez liczne problemy zdrowotne z dobrej strony pokazał się jako napastnik. Maksymilian Pingot swoją szansę otrzymał na początku sezonu, gdy na pozycji środkowego obrońcy były duże problemy z kontuzjami. W dalszej części rundy nie grał regularnie i został wypożyczony do Odry Opole. Krótkie szansę na pokazanie swoich możliwości dostali: Michał Gurgul, Jakub Antczak i Filip Wilak.

Lech dysponuje jednym z najsilniejszych zespołów w Polsce, ale w obliczu odejść kilku ważnych zawodników konieczne są wzmocnienia. Kluczowe będzie znalezienie lewego obrońcy, który wskoczy do pierwszej jedenastki i godnie zastąpi Rebocho. Przydałby się też wartościowy stoper ze względu na odejście Šatki i prawdopodobne dłuższe zawieszenie Salamona. Dyrektor sportowy musi też zatroszczyć się o skrzydła. W kadrze znajduje się tylko jeden piłkarz na tą pozycję, który gwarantuje jakość – Kristoffer Velde. Konieczny jest co najmniej jeden gracz, a w przypadku gry w Europie nawet dwóch. Dobrą opcją byłoby też wzmocnienie środka pola. Jeśli klub nie prześpi nadchodzącego okresu i John van den Brom dostanie odpowiednią liczbę podopiecznych, to z pewnością odpowiednio ich wykorzysta do sprawienia, by w następnym sezonie wstawić kolejne trofeum do klubowej gabloty.

Mikołaj Duda

Udostępnij:

Podobne

Pogrom na Morasku

Ostre strzelanie urządziły sobie panie z Lecha Poznań UAM mierząc się z najsłabszą drużyną pierwszej ligi kobiet, Bielawaianka Bielawa. Wygrały aż 11:0. Można jednak powiedzieć,

Sensacja! Lech ograny przez beniaminka

Piękna seria zwycięstw nie mogła trwać bez końca. Kto by się jednak spodziewał, że przerwie ją beniaminek z Lublina, zmęczony meczami granymi co kilka dni?