Co wiemy o Lechu, który 30 stycznia meczem w Zabrzu wznowi rozgrywki ekstraklasy, oprócz tego, że w drużynie nie będzie już Jakuba Modera? Otóż niewiele. A właściwie nic poza tym, że do zespołu dołączą nowi zawodnicy, a piłkarze po urlopach spotkają się 6 stycznia i mają w planie wyjazd na obóz przygotowawczy do Turcji. Pandemia koronawirusa może jednak zweryfikować wszelkie logistyczne zamierzenia.
Początkowo zespoły ekstraklasy miały rozegrać pierwszy po zimowej przewie mecz 6-7 lutego. Konieczne było przyspieszenie, bo wolnych terminów jest niewiele, a należy się liczyć z przekładaniem spotkań z powodów epidemicznych. Plany przygotowań do rozgrywek trzeba było w związku z tym zmodyfikować. Piłkarze korzystają teraz z wolnego czasu, ale długo to nie potrwa. 7 stycznia przejdą testy wydolnościowe i badania krwi, zaczną trenować na bocznym boisku przy ul. Bułgarskiej.
Obóz w Turcji ma potrwać dwa tygodnie. Nie wiadomo jednak, czy wyjazd i powrót, z powodu panującej na całym świecie pandemii, uda się zorganizować w przewidzianych terminach. Sytuacja zmienia się z dnia na dzień, mogą wystąpić ograniczenia w podróżowaniu. Do dziś, z podobnych powodów, nie są znani przeciwnicy w meczach sparingowych, które Lech będzie chciał rozegrać. Rozmowy w tej sprawie trwają.
Zagadką jest też skład drużyny, która wybiegnie na boisko w Zabrzu. Nie ma już w Poznaniu Jakub Modera, nie ma też rezerwowego bramkarza Malenicy. Dla Chorwata pobyt w Poznaniu był czasem zmarnowanym. Na boisku pokazywał się tyle, co nic. Tylko raz, w meczu Pucharu Polski, wystąpił w pierwszym składzie. Niewiele też zyskał na treningach, bowiem obchodzenie się z bramkarzami nie jest mocną stroną klubu z Bułgarskiej. Wszystko wskazuje, że do Lechowej bramki wiosną wróci Mickey van der Hart.
Co z obrońcami? Postawa defensywy pozbawiła Lecha jesienią wielu punktów. Gdyby nie błędy bramkarza i obrońców mógłby mieć mniejszą stratę do liderów z Warszawy i Częstochowy. Formację tę należy wzmocnić, i to solidnie. Jej obecny lider i kapitan drużyny, Thomas Rogne, nie cieszy się żelaznym zdrowiem. Nawet jeżeli gra, to jest wielce prawdopodobne, że nie dotrwa nawet do przerwy. Zawodzi też Satka, jego pomyłki bywają kosztowne. O klasie Crnomarkovicia i Dejewskiego lepiej się nie wypowiadać.
Z pewnością klub czyni starania o nowych obrońców. Z informacji medialnych wynika, że co jakiś czas zmienia plany transferowe, gdy za upatrzonego zawodnika trzeba zapłacić, zdaniem włodarzy Lecha, zbyt dużo. Trudno będzie znaleźć dobrego zawodnika, który przyszedłby tu za darmo. Takie strzały, jak z Ishakiem, czy Gytkaerem, udają się raz na wiele lat. Nie ma sensu rozglądać się w ligach bałkańskich, by nie powtórzyła się historia z Crnomarkoviciem i Muharem.
Ten drugi przez długi czas uporczywie wystawiany był w pierwszym składzie, jakby klub próbował tuszować błędy transferowe kosztem jakości gry. Dobra gra Lecha zaczęło się dopiero, gdy zmiennik Muhara, Jakub Moder, na stałe znalazł się w pierwszym składzie. Lech z wyprzedzeniem pozyskał defensywnego pomocnika, Szweda Karlstroema, który jednak, jak słychać przy Bułgarskiej, nie ma być następcą Kuby. Tę rolę przypisuje się zawodnikowi, który dopiero dołączy do drużyny.
Ostatnie ruchy transferowe, z wyjątkiem pozyskania Ishaka, nakazują powątpiewać w fachowość i wyczucie ludzi zajmujących się w klubie tą dziedziną. Nic drużynie nie daje gracz, za którego trzeba było słono zapłacić – Jan Sykora. Zmiennicy Ishaka też rozczarowują, zwłaszcza Kaczarawa, napastnik zwyczajnie słaby. Awwad jest od niego trochę lepszy, groźniejszy. Strzelał bramki, potrafił błysnąć ciekawymi zagraniami, choć gra nierówno, co może wynikać z tego, że rzadko pokazuje się na boisku.
Jego „wadą” jest też to, że trener za nim nie przepada, podobnie jak wcześniej za Amaralem. Gdy Lech ostatnio dwoił się i troił, by strzelić bramkę, trener w najważniejszym momencie osłabił zespół zastępując Awwada Sobolem. Rezygnacja z zawodnika obdarzonego dobrym strzałem, który zresztą chwilę przed zejściem z boiska przeprowadził najładniejszą akcję ofensywną meczu, nie najlepiej świadczy o czytaniu gry. Przypomina się bardzo podobna sytuacja. Zdejmował z boiska Amarala, a ten zdążył jeszcze zdobyć piękną i ważną dla wyniku bramkę.
Ostatnio na jaw wyszły wszystkie słabości Lecha. Zatracił to, czym czarował u progu jesieni. Ma w kadrze zawodników zwyczajnie słabych. Wychodzili na boisko z konieczności. Lech stracił najważniejszych, nie licząc Ishaka, graczy ofensywnych – Jóźwiaka i Modera. Jeśli ma cokolwiek jeszcze ugrać, potrzebuje zawodników wyrastających ponad ligową przeciętność. Na szczęście kłopoty finansowe klubu zostały przezwyciężone. Najbliższe ruchy transferowe pokażą, na czym właścicielom Lecha zależy najbardziej.
Fot. lechpoznan.pl/Przemysław Szyszka