Jak kibicować Lechowi, skoro nawet jego władzom niespecjalnie zależy?

Nie będzie łatwo wygrać w Krakowie. Lechowi trochę skomplikowała się sytuacja kadrowa. Niewiele wiemy o stanie zdrowia i formy kluczowych piłkarzy. Trener John van den Brom tylko raz napomknął o medycznych problemach Michała Skórasia, kluczowego w tym sezonie piłkarza w ofensywie. Piłkarz kluczowy w ubiegłym sezonie, Joao Amaral, stracił wszystkie swoje walory i od dawna nie potrafi ich odzyskać.

Po katastrofie w Pucharze Polski Lech jedzie na mecz przeciwko Cracovii. Mecz przyjaźni tylko na trybunach. Trenujący „Pasy” Jacek Zieliński wielokrotnie zademonstrował, że łatwo znajduje patent na drużynę, z którą w 2010 roku wywalczył mistrzostwo Polski. Teraz też, jak zapewnia, ma sposób na pokonanie Kolejorza. Krakowiana zagrają na całego, bo to dla nich ważne i prestiżowe wydarzenie. Natomiast dla Lecha krakowski pojedynek jest jednym z wielu, jakie tej jesieni trzeba zaliczyć. Nie ma osób, które choćby w przybliżeniu przewidzą skład na ten mecz, bo i nikt poza sztabem szkoleniowym nie zna stanu, w jakim znajdują się poszczególni piłkarze. Można tylko zgadywać.

Dopiero teraz, po beznadziejnym meczu ze Śląskiem widzimy, jak bardzo Lechowi przydaliby się klasowi gracze. Latem byli tacy w zasięgu klubu, choćby Dawid Kownacki, ale nic z tego nie wyszło, bo ludzie rządzący klubem nie zamierzali wzmacniać drużyny. Nie po to zarobili dobre pieniądze na zdobyciu tytułu, by teraz je marnować na transferowe fanaberie. Minimalizm jeszcze raz wziął górę i nałożył się na niekompetencję tych, co decydują o kształcie drużyny. Już samo sprowadzenie darmowego, beznadziejnego bramkarza obnaża mentalność tych ludzi. Kibicować klubowi władanemu przez ludzi, którzy jego powodzenie mają za nic, to skrajne nieszczęście.

Zanim Lech zmierzył się po raz drugi w tym sezonie z ekipą Ivana Djurdjevicia mówiliśmy, że John van den Brom ma szczęśliwą rękę do rotacji. Kogokolwiek by nie wystawił, nie było zawodu. Były punkty i dobre wrażenie. Teraz jest okazja to potwierdzić, ktokolwiek znajdzie się na boisku. Najlepszych swych graczy trener z pewnością oszczędzi, bo już w czwartek trzeba walczyć o awans z grupy Ligi Konferencji. A za tydzień postarać się nie przegrać kolejny raz u siebie z Rakowem, bo strata punktów zostanie potraktowana jako definitywne wypisanie się z walki o obronę mistrzostwa.

Nie wiemy więc, kto w Krakowie zagra. Wiemy natomiast, kto nie zagra z całą pewnością. Trener nie wystawi już Artura Rudko. Dobrze by było, gdyby Ukraińca nie było nawet na ławce rezerwowych. Może się zdarzyć, że będzie musiał awaryjnie wejść do bramki, a wtedy nieszczęście gotowe. Z medialnych informacji wynika, że Rudko, będący chyba największą, najkosztowniejszą wtopą transferową w historii klubu, dąży do opuszczenia Poznania. To byłoby najlepsze rozwiązanie, ale strach pomyśleć, co się stanie, gdy klub znów zacznie się rozglądać za darmowym następcą.

Udostępnij:

Podobne

Niech nas znów zaskoczą. Byle pozytywnie

Niewiele brakowało, by Lech nie poniósł konsekwencji ubiegłotygodniowej niespodziewanej obniżki formy. Spośród jego największych konkurentów w walce o mistrzostwo tylko Raków odniósł zwycięstwo, w charakterystyczny

Syndrom Lecha: druga, brzydka twarz

Każdemu zespołowi zdarzy się rozegrać słabszy mecz, złapać zniżkę formy. Jednak to, co Lech zademonstrował w Gliwicach, nakazuje bić na alarm. Tym bardziej, że to