Zebrali się w czwartek rano w klubie, by poddać się badaniu krwi, zjeść śniadanie i wyjść na boczne boisko Enea Stadionu. Trener Niels Frederiksen na pierwszym treningu miał 25 piłkarzy, w tym grupę młodzieży z akademii. Oprócz trzech uczestników Euro 2024 brakowało odpoczywających po zgrupowaniu młodzieżówki Filipów Marchwińskiego i Szymczaka i leczącego się od dawna Dagerstala.
W ten sposób ruszyły przygotowania Lecha do sezonu 2024/2025, który ma być dużo lepszy od poprzedniego, co zbyt trudne nie jest, bo powtórzenie kompromitacji, do której klub doprowadził (i kibiców do dziś nie przeprosił) byłoby nie lada wyczynem. Duński trener do pracy przystąpił dużo wcześniej niż piłkarze. Do tej chwili nie ma asystenta. Postawił przed sobą zadanie odmiany gry drużyny, walkę o trofea. Nową postacią w sztabie szkoleniowym jest Dominik Kubiak, wracający na Bułgarską trener bramkarzy.
Nie wiadomo jeszcze, jakie klub stworzy Duńczykowi warunki do pracy. O zmianach personalnych nie słychać, ale nieoficjalnie wiadomo, że klub pracuje nad transferami. Póki co jedynymi (prawie) nowymi twarzami są młodzi gracze wracający z wypożyczeń. Najwięcej można sobie obiecywać po Antonim Kozubalu, który poprowadził GKS Katowice do awansu do ekstraklasy. Wiemy już, że wypożyczony do GKS Tychy został Maksymilian Dziuba. Wiele wskazuje, że wytransferowani zostaną Filip Marchwiński i Kristofer Velde. Norweg uczestniczył w pierwszym treningu, wciąż jest zawodnikiem Kolejorza.
Pierwszy trening nie był intensywny, ale Frederiksen zdecydowanie zachęcał swych piłkarzy do szybkiego poruszania się, wymieniania podań w wysokim tempie. W zajęciach uczestniczyli zawodnicy leczący do niedawna kontuzje. Gholizadeh i Hotić nie przemęczali się, Ali po trzech kwadransach poszedł do szatni. Rehabilitacja ich i młodego Kornela Lismana przebiega prawidłowo. O Dagerstalu powiedzieć tego nie można.