Tak mocnej drużyny, na tle ligowych rywali, Lech nie miał chyba od czasów trenera Wojciecha Łazarka. Nic dziwnego, że lider tabeli po jesiennej części rozgrywek powszechnie uchodzi za faworyta rozgrywek. W niedzielny wieczór przekonamy się, czy rzeczywiście stać go na wiele. Strata punktów na inaugurację rozgrywek będzie niemałym rozczarowaniem. Trener zapewnia, że drużyna jest mocna i pewna swego.
Lech miał bardzo mocny zespół jeszcze w starym roku. W nowym pozyskał Kristoffera Velde, skrzydłowego z dużymi możliwościami i przede wszystkim Dawida Kownackiego, swego wychowanka, dla którego półroczny pobyt na starych śmieciach stanie się okazją do odbudowania formy po poważnej kontuzji, powrotu na właściwą drogę w piłkarskim rozwoju. To jeszcze nie koniec zimowych transferów.
– Nasza kadra nie jest zamknięta. Zamierzamy pozyskać środkowego obrońcę, by mieć w tej formacji pełne pole manewru i pewność, że przez całą rundę liczba zawodników będzie wystarczająca. Chcemy mieć w kadrze czterech środkowych obrońców – mówi trener Maciej Skorża. Nie wiadomo, kiedy ten ostatni transfer miałby nastąpić ani z jakiego kierunku można spodziewać się zawodnika. Być może najważniejsze decyzje jeszcze w klubie nie zapadły. Na szczęście Lech od zmiany trenera nie robi byle jakich transferów, więc prawdopodobnie pozyska obrońcę z wysoką jakością.
Trener będzie mógł sobie pozwolić na grę z dwoma napastnikami, ale nie od razu. Mikael Ishak przegapił okres przygotowawczy z powodu rekonwalescencji po przebytej chorobie. Pokazał się dopiero w ostatnim sparingu. Dawid Kownacki wdraża się do gry po leczeniu zerwanych więzadeł w kolanie, w tym roku pokazywał się na boisku na krótko, trzeba wprowadzać go do gry ostrożnie. Artur Sobiech nie kwalifikuje się obecnie do gry. – Taktyczne plany gry w ataku mamy, ale tylko w teorii. Nie mogliśmy sprawdzić ich na boisku. Będziemy to robić w ogniu walki – twierdzi trener.
Jak podkreśla, nie przywiązuje dużej roli do personaliów. Do tej pory Lechowi zdarzało się grać systemem 4-4-2, gdy partnerem Ishaka był Amaral. Ważne, by podczas ataku pozycyjnego lub szybkiego w odpowiednich sektorach boiska byli właściwi zawodnicy. Czy to będzie nominalny napastnik, czy raczej pomocnik lub skrzydłowy, nie ma większego znaczenia.
– Mamy bardzo interesującą drużynę. Wierzymy, że szybko wkomponujemy w nią Dawida. Dobrze, że przyszedł, już po dwóch pierwszych treningach nie miałem wątpliwości, że to będzie dla nas wartość dodana. Jest bardziej dojrzałym i lepszym piłkarzem niż kilka lat temu. Nie mamy innego wyjścia niż wzmacniać się, to jest potrzeba chwili. Nasi rywale, Pogoń i Raków dokonują transferów po 900 tysięcy euro nie po to, by bić się o drugie miejsce – tłumaczy Maciej Skorża.
Zapewnia, że jesienią drużyna pozytywnie go zaskoczyła. Potrafiła wygrywać i wyszarpywać punkty, gdy mecz się dobrze nie układał, wykazywała hart ducha. – Nie obawiamy się roli faworyta. Od dawna jesteśmy na pierwszym miejscu, nie chowamy się przed odpowiedzialnością. Drużyna okrzepła, jest dojrzała. Teraz jesteśmy mocniejsi. Ważne, by ominęły nas kontuzje i by zawodnicy, którzy mniej grają, panowali nad swoim ego, przełożyli je na dobro drużyny. Bez tego sami będziemy największym swoim rywalem.