Przyszedł do Lecha z podrzędnego serbskiego klubu jako obrońca z potencjałem, nastawiony na sukces, na wypłynięcie na szerokie piłkarskie wody. Oczekiwań nie spełnił. Wyróżniał się przede wszystkim kartkami, jakie notorycznie łapał za faule (13 żółtych, 3 czerwone). Kilkakrotnie trener publicznie okazywał mu dezaprobatę. Djordje Crnomarković został właśnie na pół roku wypożyczony do Zagłębia Lubin z opcją transferu definitywnego.
Defensywa była jesienią najgorszą formacją Lecha. Z żelazną konsekwencją mecz po meczu popełniała identyczne błędy, pozbawiła drużynę wielu punktów, a jednym z najczęściej mylących się graczy był Serb. W dodatku postępował, delikatnie mówiąc, nierozsądnie, na przykład faulując w sytuacji, gdy miał już żółtą kartkę. W ten sposób w Liege pozbawił zespół szans na dobry wynik, czyli na rankingowe punkty i niemałe pieniądze.
Kiedy Lech ostatnio pozyskał dwóch środkowych obrońców, Salamona i Milicia, pojawiły się spekulacje, że trener Dariusz Żuraw będzie mógł spróbować taktyki z trzema środkowymi obrońcami i wahadłowymi. Ma bowiem teraz w składzie zawodników, z którymi można byłoby ten sposób gry wdrażać. Na środku obrony mogliby grać obaj nowi zawodnicy a także ci, którzy byli w drużynie przed nimi. Po odejściu Crnomarkovicia sytuacja już tak oczywista nie jest.
Lech ma teraz teoretycznie czterech środkowych defensorów: Salamona, Milicia, Satkę, Rogne, Dejewskiego. W rzeczywistości jest ich trochę mniej. Dejewskiemu trochę brakuje do poziomu kolegów z zespołu. Kapitan Rogne może grać tylko od czasu do czasu, gdy nic mu nie dolega. Milić miał półroczną przerwę w występach w Anderlechcie, pokazywał się tam tylko w rezerwach i choć ma potencjał, to przez jakiś czas nie będzie pierwszym wyborem trenera. W tej sytuacji mało jest prawdopodobne, by zmieniał on ustawienie defensywy.
W tym samym czasie, co Crnomarković do Lecha trafił Chorwat Karlo Muhar. Jego też władze klubu anonsowały jako zawodnika z ambicjami, dla którego gra w Lechu jest szansą na zrobienie kariery. Także on nie spełnił oczekiwań, choć trener uporczywie wystawiał go w każdym meczu, mimo iż jego błędy kosztowały stratę niejednej bramki, grał jednostronnie, nic nie dawał w ofensywie. Po pozyskaniu Karlstroema prawdopodobnie i jego klub spróbuje się pozbyć.