Brawo Warta! Odebrała punkty Rakowowi!

Dzielna postawa Zielonych przyniosła im bardzo ważny i ciężko wywalczony punkt. Zatrzymali mistrza Polski, który właśnie się przekonuje, jak trudno łączyć grę w Europie i w lidze. Trener Rakowa pozostawił w składzie tylko kilku graczy z ekipy, która awansowała do trzeciej rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Warta umiejętnie to wykorzystała, zneutralizowała mocnego przeciwnika, mogła wrócić do Poznania nawet z trzema punktami.

Sensacyjnie zaczął się ten mecz. I nie było w tym przypadku, bo Warta postarała się zaskoczyć mistrza Polski na jego boisku. Od pierwszych minut grała mądrze i aktywnie na połowie gospodarzy, stosując pressing. Efekt przyszedł bardzo szybko. Nie minęło 5 minut, a Zieloni wyszli na prowadzenie po płaskim strzale z dystansu Miguela Luisa, wykorzystującego niemrawą postawę częstochowskiej defensywy.

Po tym niespodziewanym wydarzeniu Warta nie zamierzała się bronić. Nie zmieniła sposobu gry, nie rezygnowała z pressingu i wciąż miała na to siły. Była nawet o krok od podwyższenia prowadzenia. Wykorzystywała gorszą niż w ostatnich spotkaniach postawę przemeblowanego Rakowa, który starał się nacierać. Do przerwy nic się nie zmieniło, za to potem role się odmieniły i to gospodarze mieli udany początek. Już po kilku minutach wyrównali. Zwoliński bez problemu wykorzystał rzut karny.

Wydawało się, że to przełom i teraz mistrz Polski pójdzie za ciosem, nie da Warcie szans na wywiezienie z Częstochowy choćby punktu. A tu niespodzianka, po 10 minutach goście znów wyszli na prowadzenie, za sprawą celnego strzału Macieja Żurawskiego. Raków osiągnął dużą przewagę, kilka minut przed końcem regulaminowego czasu gry zdołał wyrównać. Dostał dużą szansę na zwycięstwo, bo mecz został przedłużony aż o 7 minut. Zieloni bronili się dzielnie i mądrze, nie zapominali o próbach zaskoczenia rywala.

Udostępnij:

Podobne

Niech nas znów zaskoczą. Byle pozytywnie

Niewiele brakowało, by Lech nie poniósł konsekwencji ubiegłotygodniowej niespodziewanej obniżki formy. Spośród jego największych konkurentów w walce o mistrzostwo tylko Raków odniósł zwycięstwo, w charakterystyczny

Syndrom Lecha: druga, brzydka twarz

Każdemu zespołowi zdarzy się rozegrać słabszy mecz, złapać zniżkę formy. Jednak to, co Lech zademonstrował w Gliwicach, nakazuje bić na alarm. Tym bardziej, że to