Karpaty najczęściej przegrywały, walczą o utrzymanie się w mocnej lidze. Prym wiodą Szachtar Donieck i Dynami Kijów. Obrońca Lecha nie chce porównywać polskiej ligi do ukraińskiej, ale nie kryje, że te dwa kluby zawyżają poziom ekstraklasy w jego ojczyźnie. Reprezentację Ukrainy tworzą głównie zawodnicy z tamtych klubów, więc obrońca ostrożnie wypowiada się o swoich szansach na otrzymanie powołania. Dobra gra w Lechu może mu pomóc. Nie chce rozmawiać o szansach Lecha. Podkreśla, że cała drużyna zawsze żyje tylko najbliższym meczem.
W błyskawicznym zaadoptowaniu się w drużynie z pewnością pomogło mu szybkie opanowanie polskiego języka, podobnego do ukraińskiego. Także z dziennikarzami rozmawia bez problemów. We Lwowie i okolicach nie brakuje zresztą osób mówiących po polsku. – Lwów jest mi bliski, bo to moje miasto, ale i w Poznaniu bardzo dobrze się czuję. To miasto to dla mnie coś nowego. Podoba mi się Stary Rynek, trochę podobny do tego we Lwowie – mówi Wołodymyr.
Wołodymyr Kostewycz błyskawicznie zaadoptował się w Lechu, dobrze się czuje w Poznaniu, zalicza asysty, a do pełni szczęścia brakuje mu jeszcze strzelenia bramki. Jego atutem są nie tylko mierzone dośrodkowania, ale i stałe fragmenty gry. Rzadko jednak wykonuje rzuty wolne. – Nie mamy wielu do tego okazji z miejsca, w którym może się przydać lewa noga. Poza tym w tej specjalności bardzo dobry jest Darko Jevtić – mówi Ukrainiec.