Od dziecka z Kolejorzem

Lech Poznań Football Academy ma pod opieką 3 tysiące dzieciaków nie tylko z terenu Poznania i najbliższych okolic. Działaniem obejmuje osiem województw, a na dodatek Londyn, gdzie mieszka wiele polskich rodzin. Gwiazdy Kolejorza, mimo obciążenia treningami, meczami, wyjazdami, od czasu do czasu znajdują chwilę dla podopiecznych LPFA, co dla nich i ich rodziców jest nie lada przeżyciem.

Tylko w Poznaniu LPFA prowadzi 44 grupy trenujące, a w sumie jest ich ponad 200. Młodzi ludzie pierwsze kroki w futbolu pod znakiem Lecha stawiają m.in. w Kamieniu Pomorskim, Gorzycach, Stalowej Woli, czy Biłgoraju. Mają 4-12 lat, choć są i grupy o nazwie Lech Baby, gdzie w towarzystwie rodziców w piłkę bawią się już 3-latkowie.

Magnesem dla przyszłych piłkarzy i ich rodziców są gwiazdy pierwszej drużyny. Niektórzy zawodnicy sprawują patronat nad poszczególnymi grupami, co nie znaczy, że stale uczestniczą w treningach i regularnie spotykają się z podopiecznymi, nie znaleźliby na to czasu. Sezon piłkarski jest bowiem intensywny, gracze muszą być stale do dyspozycji trenera. Jak jednak informuje Dominik Czapczyk z LPFA, każdy piłkarz pierwszej drużyny co najmniej raz odwiedzał którąś z grup. Dariusz Dudka i Dawid Kownacki patronują młodym piłkarzom z Lubuskiego, skąd obaj pochodzą.

Nad grupą chłopców rocznika 2007 patronat sprawuje Łukasz Trałka. Trenujący chłopcy, przynajmniej na tym etapie swego rozwoju, dobrze rokują i niejeden z nich może pójść – a każdy o tym marzy – w ślady kapitana Kolejorza. Niedawno spotkał się on z dzieciakami, a sprawcą tego wydarzenia był… Rafał Dąbrowski, czyli „Uszol”, kibic Kolejorza, o którym słyszeli wszyscy.

– Dowiedziałem się niedawno od znajomych, których dzieci trenują w tej grupie, że bardzo chcieliby się spotkać z Łukaszem – opowiada „Uszol”. – Tak się złożyło, że niedługo potem, przebywając na stadionie, spotkałem kapitana Lecha. Wdałem się z nim w rozmowę. Okazał się sympatycznym, kontaktowym człowiekiem, znaleźliśmy tematy, którymi wspólnie się interesujemy. Poprosiłem go, by znalazł czas dla dzieciaków. Zgodził się chętnie, odwiedził grupę dwukrotnie. To było dla nich i ich rodziców wielkie wydarzenie. Łukasz rozdawał autografy, pozował do zdjęć. To nie było ostatnie takie spotkanie. Widząc radość, jaką to wszystkim sprawiło cieszyłem się, że mogłem się do tego przyczynić.

Udostępnij:

Podobne

Bez dobrego rozwiązania

Blamaż Lecha w Krakowie odebrany by został jeszcze gorzej, gdyby nie równie „wspaniałe” wyniki ligowej czołówki. Strata Kolejorza, mimo beznadziejnej gry i porażek, w zadziwiający

Zrobili z Lecha pośmiewisko

Kim trzeba być, żeby doprowadzić swoją firmę, zresztą nie byle jaką, bo znajdującą się w centrum uwagi, kochaną przez tysiące fanów, do takiego stanu? Można