Po serii efektownych zwycięstw nie można było spodziewać się tak dramatycznej sytuacji na finiszu rozgrywek, marnowania kolejnych szans. Drużyna wciąż jest w grze, ale wśród kibiców zapanowało zniechęcenie. Nie można powiedzieć, że nie wierzą w piłkarskie możliwości zawodników. Nie polegają natomiast na ich mentalności, nie widzą u nich determinacji. Podejrzewają, że zawodnicy zachowają się jak uczeń w starym dowcipie, który radośnie oznajmia ojcu, że nie musi mu kupować podręczników, bo został na drugi rok. Kto wie, czy zamiast narażać się na jeszcze jedno lanie od „potęgi” z Litwy lub Islandii piłkarze wolą spokojnie, bezstresowo i bez skracania sobie urlopów przygotować się do nowego sezonu.
W decydującym momencie rozgrywek kibice klubów walczących o cokolwiek żyją nadziejami na sukces, rozmawiają o szansach swojej drużyny, spekulują, rozważają rozmaite warianty. Tylko w Poznaniu panuje święty spokój. Ludzie mają dość. Przed meczem z Legią fani Kolejorza wierzyli, że ich drużyna przynajmniej się postawi, że stać ją choćby na remis. Po kilku dniach, w spotkaniu z Lechią, spodziewali się twardego boju o zwycięstwo. Przeżyli podwójny zawód, więc zdali sobie sprawę, że nie od nich wszystko zależy. Nie można polegać na tych, co ich regularnie zawodzą, bo nie potrafią zmusić się do walki.
Właśnie dlatego zmiany w klubie są niezbędne, niezależnie od wyników dwóch ostatnich meczów. Nie wystarczy pożegnać jednego, czy drugiego odchodzącego do lepszej ligi piłkarza (Kędziora? Kownacki? Jevtić?), a w ich miejsce ściągnąć z wypożyczenia młodzież i dokupić kogoś z zagranicy. Potrzebny jest głęboki wstrząs. Taki, jaki zapowiadał Maciej Skorża, gdy zauważył, że jego piłkarzom trudno zmusić się do walki. Bez tego historia się powtórzy. Najpierw odbędzie się prezentacja „nowej” drużyny z powtarzaniem dobrze znanych zaklęć. Potem będzie trochę zwycięstw, trochę kompromitujących porażek, przyjdzie odpuszczanie tzw. meczów o wszystko, bo przecież w Lechu nikt nie umiera za Lecha.
Funkcjonujący w ten sposób klub długo nie przetrwa. Ile można zyskać na dobrej, wręcz euforycznej atmosferze przekonaliśmy się tej wiosny, po serii zwycięstw. Już się wydawało, że odzyskaliśmy Lecha, ale przyszedł czas na spotkania kluczowe, wymagające pokazania przez drużynę prawdziwego charakteru. No i mamy to, co mamy. W futbolu nie ma stanów pośrednich. Albo będziemy mieli świetną, zwycięską atmosferę, ogromne zainteresowanie całego regionu, albo marazm, wegetację od kryzysu do kryzysu, utratę kibiców, wyrabianie sobie marki klubu minimalistów.
Józef Djaczenko